środa, 25 marca 2015

Rozdział 4

- Ana ktoś po ciebie przyszedł!- krzyczała mama. Ignorowałam to. Chciałam tylko dłużej pospać
- Anastasio ile razy mam mówić!- krzyknęła tak głośno, że nawet poduszka, którą zasłaniałam uszy nie pomagała
- O co ci chodzi?- zapytałam zmęczonym głosem..
- Ktoś do ciebie.. Zresztą ty nie powinnaś być w pracy?- zapytała dosyć poważnie. Spojrzałam na zegarek, szybko przeanalizowałam, że dzisiaj piątek..
-Szlak!- szybko zerwałam się na równe nogi. Nie zdążyłam nawet na poranny prysznic. Wybiegając z pokoju w pidżamie natknęłam się na Chris'a..
- Przepraszam, przepraszam cię bardzo.. 5 minut i jestem gotowa- mówiłam żałosnym głosem. Ten zaśmiał się pod nosem..
- Nic nie szkodzi- odpowiedział. Szybko ubrałam czarne leginsy, białą bluzkę na ramiączkach i jasną katanę. Rozczesałam włosy i umyłam zęby. Pobiegłam sprintem do pokoju po kremową torebkę, włożyłam tam telefon i portfel. Na szyje nałożyłam aparat
- Już, już..- mówiłam nakładając czarne vansy..
- Ana a śniadanie?- doczepiła się mama
- Zjem jak przyjadę. Pa. Kocham cię!- krzyknęłam i szybko pobiegłam do czarnego audi Chrisa..
- Jejku przepraszam cię.. Kompletnie odleciałam- mówiłam zadyszana
- Nie, nic się nie stało.. Naprawdę- mówił dalej
- Chris od następnego tygodnia postaram sobie coś znaleźć bo ty mnie już tak trzeci dzień wozisz.. Nie chcę robić kłopotu..
- Ana nie robisz mi kłopotu. Dobrze wiesz, że mam po drodze
- No dobrze.. Jezu Smith mnie zabije. Za 10 minut powinnam być już gotowa do robienia zdjęć
- Sugerujesz, że mam przyspieszyć?- zapytał unosząc brwi to w dół to w górę
- Tak troszkę tylko- zrobił tak jak poprosiłam. Pół godziny później byłam już na miejscu. Weszłam do środka tak, żeby nie zauważył, że się spóźniłam.. Poszłam na swoje stanowisko, włączyłam komputer, przygotowałam aparat i zawiesiłam plakietkę pracownika..
- Ano masz szczęście! - podbiegła Sofia
- Dlaczego? Gdzie Smith?
- Właśnie cię szuka..Powiedziałam mu, że jesteś w toalecie
- Jejku Sofia dziękuję ci- powiedziałam i uściskałam brunetkę
- Ana!- krzyknął zdenerwowany szef
- Tak?
- Bierzesz aparat, wsiadasz w auto z Sofią i jedziecie do firmy Pana Malika..- rozszerzyłam oczy
- Ale po co?- zapytałam niewinnie
- Dostałyście zlecenie od niego i tyle! Jak on mówi, że macie tam być to macie.. I nie zróbcie mi obciachu. Wierzę w was- powiedział z sztucznym uśmiechem na twarzy..
Wyłączyłam komputer, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłyśmy
- Sofia jak myślisz, po co my tam jedziemy?
- Nie wiem.. Zayn zaczyna mnie denerwować..Zresztą coś ty taka blada jakaś? Taka poczochrana.. - mówiła zerkając na mnie. Spojrzałam w lusterko. Wyglądałam najgorzej w świecie..
- O mój borze- powiedziałam i schowałam lusterko z powrotem do torebki
- Wiesz.. tam może być Styles- zatrzepotała rzęsami
- Nie interesuje mnie to- skłamałam.. Ale od czasu kiedy powiedział, że mam się trzymać z daleka.. nie odezwał się ani razu. Nie napisał ani nic. W sumie nie wiem czego ja się spodziewałam. Prawda jest taka, że on może mieć każdą a ja.. Ja to ja i nie mam zbyt wiele do zaoferowania..
Nasza podróż do firmy dobiegła końca.. Trwało to jakieś dwadzieścia minut. Wysiadłyśmy i weszłyśmy do ogromnego budynku..
W holu podszedł do nas jakiś umięśniony facet w garniturze, z czarną słuchawką w uchu
- W czym mogę pomóc? - zapytał sztucznie
- My do Pana Malika- powiedziała Sofia
- Jakiś dokument? - więc i tak zrobiła. Po zobaczeniu nazwiska ciemnowłosej od razu zrobił się miły i zaprowadził nas do jego biura..
- Proszę uprzejmie- powiedział i otworzył ogromne,drewniane drzwi.. W środku siedziała już Perrie i Harry..
Spojrzał na mnie przelotnie
- No w końcu jesteście- powiedział zadowolony mulat
- Ymm Zayn o co chodzi?- zapytała Sofia
- Wyrwałem was z tej roboty.. ile można robić? Chcemy was zabrać nad morze- powiedział a ja nagle znieruchomiałam..
- Zayn ale ja nie mogę- powiedziałam zmieszana
- Żadne nie możesz.. Jeżeli chodzi o kasę to ja sponsoruję. Weź tylko z domu jakieś rzeczy i tyle..
- A co z pracą?
- Anastasio wyluzuj- dodał Styles. Patrzył na mnie.. Nie odrywał wzroku. Sofia oczywiście w przeciwieństwie do mnie była zadowolona.. Po chwili wtrąciła się Perrie
- Ana ja z tobą pojadę. My już jesteśmy spakowani. Na prawdę nie pożałujesz.. - przekonywała mnie dalej aż w końcu się zgodziłam
- To za jakieś dwie godziny u Zayna- dodała blond włosa. Wyszłyśmy a ja zaczęłam zadawać milion pytań na minutę.. W ciągu drogi do domu wszystko mi wytłumaczyła. Będąc w domu mamie powiedziałam, że szef zrobił nam niespodziewaną  niespodziankę. Poprosiłam ją o troszkę pieniędzy bo wypłatę mam dopiero za tydzień. Pozadawała kilka zbędnych pytań, uściskała mnie i w ekspresowym tępię zajechaliśmy do hotelu Zayna.. Byłam pod ogromnym wrażeniem. To było coś.. Wszystko jak z bajki.. Okazało się, że Sofia bierze ze sobą jeszcze chłopaka. Blondyn o imieniu Niall. Wyszło na to, że tylko ja i Styles zostaliśmy bez pary..
Może i dobrze.. Wszyscy razem w dobrym nastroju pojechaliśmy na lotnisko. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Zayn ma swój samolot
- Szampana?- zapytał kelner w samolocie
- Nie, dziękuję- miałam ochotę napić się chociaż troszkę ale wzrok Harry'ego był tak oczywisty, że się przestraszyłam powiedzieć tak..Nie wiem czemu on tak na mnie działa.. Nie wiem tez czemu cały czas się na mnie gapi.. Czy ja miałam coś na czole? Podczas podróży każdy był zajęty czymś konkretnym tylko nie ja..
Gapiłam się jak głupia w wygaszony telefon. W końcu wstałam i poszłam do toalety. Spojrzałam w swoje nędzne odbicie. Przepłukałam twarz zimną wodą i delikatnie wytarłam ręcznikiem. Wychodząc z toalety zostałam do niej z powrotem wciągnięta
- Anastasio pragnę cię- powiedział Styles przyciskając mnie do ściany
- Harry ja.. - nie zdążyłam nawet dokończyć. Zaczął mnie namiętnie całować. Jego dłonie powędrowały na mój pośladek. Ścisnął i podniósł mnie w górę. Pożądałam go. Pierwszy raz tak bardzo pragnę jakiegokolwiek mężczyzny..
- Gdybyś nie była tak niewinna.. Mam ochotę cię zerżnąć w tej toalecie- patrzył mi głęboko w oczy
- Nie jestem- powiedziałam
-Widzę to w twoich oczach, widzę że się boisz, widzę też że pragniesz mnie, wiem czego chcesz.. - powiedział stanowczo a mnie przeszył dreszczyk..
- Nie będę mógł ci dać tego czego chcesz rozumiesz?
- Czego?- zapytałam marszcząc brwi
- Nie ważne.. To nie miejsce na takie rozmowy. Wyjdź pierwsza- powiedział a ja tak zrobiłam. Dlaczego on musi być tak konfliktowy.. Usiadłam na swoje miejsce.. Perrie spojrzała na mnie dziwnie.. To było coś w stylu : nie rób tego.. Za późno. Ja się chyba zakochałam.  Nie panuję nad tym.. Po chwili na miejsce przyszedł Harry. Już na mnie nie patrzył. Ale nie trwało to długo. W końcu znowu czułam jego wzrok na mnie całej..
- Proszę zapiąć pasy. Lądujemy- powiedziała stewardessa. Wychyliłam lekko głowę. Było już ciemno więc mało co widziałam. Za to piękne, błękitne morze nie dało się nie zauważyć..
- Zayn co to za wyspa w ogóle?- zapytałam w końcu
- Kefalonia!- powiedział z entuzjazmem - pomyślałam dłużej.. Przecież Kefalonia to Grecja.. Nie wierze,że jestem w Greci..
Po wylądowaniu jacyś kolesie wzięli nasze rzeczy i zanieśli do busa. My udaliśmy się do limuzyny. Zayn w ogóle się nie oszczędzał.. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Po drodze widziałam kilka pięknych miejsc i zabytków ale to co zobaczyłam po wyjściu z pojazdu.. To przerosło moje wszelkie oczekiwania.. Ogromna willa tylko dla nas sześciu.. Ustawiona była w bardzo malowniczym miejscu.. Pierwsze co pomyślałam to piękne zdjęcia, które mi uda się tu zrobić,,
Weszliśmy do środka... Ogromny salon, niezliczona ilość alkoholu i jedzenia.. Na górze były sypialnie,, Najśmieszniejsze jest to, że mi i Harry'emu przydzielono jeden pokój. Zayn był z Perrie, Sofia z Niall'em a ja i Harry zostaliśmy jako para singlów...
Wszyscy usiadliśmy w salonie na drewnianych fotelach. Upijaliśmy się szampanem i zajadaliśmy przysmakami Greckimi..
- No Ana.. może wyrwiesz jakiegoś przystojengo Greka- przysiadła się do mnie Perrie. Na jej słowa Harry od razu spojrzał na mnie z miną snajpera. Czyżby on był zazdrosny?
- Oh Perrie.. wątpię w to.. Zobacz tylko na mnie- wciąż narzekałam
- Daj spokój, jesteś piękna.. Jutro pójdziemy z rana na zakupy więc lepiej się wyśpij.. - mówiła bez tchu. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę.. W końcu wszyscy się rozeszli. Miałam zrobić to samo ale nie mogłam w takim pięknym miejscu zasnąć.. Wstałam więc i poszłam na taras, który łączył się z salonem.. Spojrzałam na morze, które było idealnie widać z balkonu.. Zaciągnęłam się świerzym morskim powietrzem..
- Anastasio nie idziesz spać?- usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos..
- Nie mów do mnie Anastasio.. Po porstu mów Ana, jak wszyscy..- byłam już troszkę pijana
- Nie chcę być jak wszyscy- powiedział podchodząc bliżej
- Wiesz jak na mnie działasz.. - ciągnęłam każdą sylabę. Chciałam oprzeć dłonie o jego klatkę piersiową ale nie pozwolił mi na to..
- Nie rozumiem cię.. Raz mnie całujesz, raz mówisz, że mam się trzymać z daleka, później znowu całujesz i mówisz, że chcesz mnie zerżnąć a teraz nie chcesz, żebym cię dotknęła..
- Anastasio nie mogę tego zrobić- mówił poważnie
- Dlaczego?
- Mam swoje powody.. zresztą nie dotknę cię, kiedy jesteś pijana.. - powiedział i odszedł
- A i chodź lepiej spać. Łóżko jest twoje. Ja prześpię się na kanapie w salonie..
- Nie musisz- wtrąciłam
- Owszem muszę- odpowiedział i odszedł. Zrobiłam to samo. W sypialni czekało na mnie ogromne łóżko z białym baldachimem. Duże, puste łóżko. No cóż.. Nie to nie. Idę spać..
   **SEN**
Spacerujemy razem po plaży.. Ja i Harry. Trzymamy się za ręce. Całuje mnie.. Kładziemy się na ciepłym piasku i robimy to.. Dotyka mni a ja Jego.. 
- Kocham cię- mówi przystojniak. Odpowiadam mu tymi samymi słowami.. 


KEFALONIA, GRECJA: 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz