wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 1

Siedzę w pokoju i płaczę.. Sama, oszukana. Czuję się beznadziejnie.
- Ana porozmawiajmy- mówi stojąc w drzwiach mama
- Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz? Może ja nie chcę się tam wyprowadzać co? Tu jest mi dobrze. Zostanę z babcią i dziadkiem- mówiłam zdenerwowana.. Usiadła obok mnie i głaskała jedną ręką po plecach
- Uwierz mi, że musimy to zrobić. Kupiłam już nam dom. Z pracą czekają na mnie od miesiąca. W końcu nam się ułoży. Tobie też. Przecież przyjęli cię do tego studia fotograficznego tak?
- Tak ale nie byłam jeszcze na to gotowa, nie teraz.. Mamo jak ja to powiem Lilly i Kyle'owi?
- Ana dasz radę.. My damy radę. Zaczniemy wszystko od nowa, nie płacz już- powiedziała czule i przytuliła. Po chwili wyszła. Zadzwoniłam do Kyla..
- Ana nie teraz, mam próbę- powiedział i rozłączył się. Ostatnio nam się nie zbyt dobrze układa. Zadzwoniłam więc do przyjaciółki. Też nie odbierała. Co ja teraz zrobię? Jest dziesiąta w nocy, muszę się pakować, jutro z rana mamy lot do Londynu.. Włączyłam głośno muzykę i leniwie zaczynałam zapełniać swoje walizki. Nie mogłam w to uwierzyć. To się działo zbyt szybko. W dodatku ja tam nikogo nie znam.. To się nie może udać. Ona to zrobiła specjalnie. Za dwa tygodnie kończę 19 lat.. Wrócę tu. Kiedy tylko skończę 19 lat. Zrobię to. Nie zabierze mnie stąd na zawsze. Po moim trupie. Mój telefon zaczął  dzwonić. To była Lilly..
- No co jest mała?- zapytała ucieszona
- Lilly bo ja.. ja się wyprowadzam..- mówiłam słabo
- Co? Nie żartuj sobie! Gdzie?
- Do Londynu..
- Przecież... ale jak? Kiedy? Na długo?
- Jutro..
- Jak to jutro? Nie zgadzaj się! Nie możesz..
- Przyjedziesz? - zapytałam znów zapłakana
- Ana kocham cię na życie, ale nie mogę teraz. Zadzwonię jutro jak będziesz w drodze okej?- zdziwiłam się. Właśnie jej powiedziałam, że wyjeżdżam a ona nawet nie pofatyguje się, żeby przyjechać. Rozłączyłam się i z tych nerwów bardzo szybko zasnęłam..
 NASTĘPNEGO DNIA..

- Uważajcie na siebie! - krzyczała na pożegnanie babcia z dziadkiem..
- Mamo za dwa tygodnie tu wrócę- mówiłam twardo
- Daj spokój, spodoba ci się tam.. - mówiła nadzwyczajnie spokojnie. Wbiłam swój wzrok w szybę. Moje ostatnie chwile w Californi. Jak one mogły się tak cieszyć? Suri cały czas zadawała mnóstwo pytań.  Miałam chwilę spokoju w samolocie. Usiadłam jak najdalej od nich, nałożyłam słuchawki i z ogromnym trudem usnęłam..
- Ana! Ana! Wstawaj!- słyszałam piszczący głos młodszej siostry
- Czego chcesz?
- Jesteśmy w Londaniee! -krzyczała
- Jak już to w Londynie- odpowiedziałam dosyć chamsko co zauważyła mama i jak zawsze musiała się przyczepić:
- Posłuchaj. Nie podoba mi się to w jaki sposób do tego podchodzisz. Mogłabyś chociaż przez chwile udawać zadowoloną?
- Yhym- wydusiłam.. Na miejscu zabrałyśmy bagaże. Wyszłyśmy i pierwsze co przywitał nas deszcz. Miałam na sobie krótkie spodenki i niebieską koszule. Ludzie patrzyli się na mnie dosyć dziwnie. Są w końcu wakacje.. Tu chyba ich nigdy nie było
- Ana szybko! - krzyczała mama biegnąc z młodszą siostrą do auta
- Mam 3 walizki do jasnej cholery!- krzyczałam zdenerwowana
- Wyrażaj się! - czułam, że jeszcze chwila i wybuchnę płaczem. Cała przemoknięta tarmosiłam walizki do pojazdu
- Daj, pomogę ci- powiedział jakiś ciemnowłosy mulat
- Dziękuję, dam sobie jakoś radę- odpowiedziałam i w tym momencie moje walizki poleciały razem ze mną na mokry bruk. Podał mi swoją dłoń i bez zbędnej dyskusji chwycił moje bagaże i zaniósł do wskazanego przeze mnie miejsca
- Jeszcze raz dziękuję- powiedziałam miło
- To tak na wszelki wypadek bo wiesz mam nadzieje, że nie wierzysz w to, że Londyńczycy są strasznie niemili- zaśmiałam się z jego komentarza
- Nie, nie.. Dziękuję i do widzenia
- Do zobaczenia!- poprawił mnie. Wsiadłam mokra jak kura na miejsce pasażera i ruszyłyśmy
- Widzisz Ano.. Poznałaś już pierwszą osobę- powiedziała siedząca za kierownicą mama. Popatrzyłam na nią wykrzywiając twarz i nałożyłam słuchawki. W myślach powtarzałam, że może nie będzie aż tak źle.. No ale na litość boską! Mój chłopak, przyjaciółka, znajomi! Wszyscy zostali tam.. W sumie nie zbyt się przejęli na wieść o moim wyjeździe.. Na ulicach Londyńskich zaczęło się rozpogadzać. Deszcz już tylko delikatnie kropił, zza chmur wyszło słońce..
-To tutaj- powiedziała czarnowłosa i wyszła. Był to mały, biały dom z ogródkiem ułożony w nie co spokojniejszej okolicy. Suri biegała jak poparzona. Wbiegła do mieszkania i już na ulicy słyszałam jej pisk szczęścia.. Mieszkanie nie było najgorsze.. Zauważyłam, że mama zdążyła je już urządzić..
Mały korytarz prowadzący do pokoju Suri, sypialni mamy, łazienki, salonu połączonego kuchnią i do mojego pokoju
- Mamo kupiłaś mi laptopa?- krzyknęłam radosna widząc go na łóżku
- Tak dla osłody- powiedziała a ja ją mocno przytuliłam
- Dziękuję- odpowiedziałam i dałam buziaka w polika


  
















 Po rozpakowaniu się mama zawołała mnie na obiad. Nie byłam głodna. Ubrałam na siebie czarne leginsy, zwykłą szarą bluzę z kapturem i sportowe obuwie. Na szyje zawiesiłam swój aparat
- Mamo ja wychodzę
- Gdzie?
- Nie wiem.. Chcę się przejść
- Dobrze tylko uważaj na siebie, nie znasz jeszcze tego miasta
- Ok, ok!- powiedziałam i wyszłam. Zaciągnęłam się powietrzem. To nie to samo. Nic już nie będzie takie same.. Szłam powoli ulicą. Zaszłam do jednego ze sklepów i kupiłam papierosy. Musiałam zapalić.. Skręciłam w wąską stróżkę prowadzącą do parku. Usiadłam na ławce i korzystałam z chwili.. Zaciągałam się powoli dymem.. Moją uwagę rozproszyła gromadka dzieci, grających w klasy. Schowałam się za jednym z drzew i w ukryciu zrobiłam kilka naprawdę dobrych zdjęć. Trochę je w domu przerobię i będą w sam raz
- Wiesz, że to jest karalne- podskoczyłam. Odwróciłam się przerażona. Kiedy zobaczyłam tego nieziemsko przystojnego mężczyznę nogi mi zmiękły.. Pierwszy raz ktoś wywarł na mnie takie wrażenie. Miał piękne, zielone oczy i dołeczki.. Jego włosy lekko pokręcone.. Jakby piorun strzelił mi w serce..












czwartek, 11 grudnia 2014

BOHATEROWIE

ANASTASIA ELLES- 19 LAT. ZAMIESZKAŁA OD NIE DAWNA W LONDYNIE Z MATKĄ I MŁODSZĄ SIOSTRĄ. JEJ PASJA TO FOTOGRAFOWANIE. PRACUJE OD NIEDAWNA W  JEDNYM Z NAJLEPSZYCH STUDIU FOTOGRAFICZNYM W MIEŚCIE.
MA POUKŁADANE ŻYCIE, AŻ ZA BARDZO. CHCIAŁABY PRZEŻYĆ PRZYGODĘ. MA WSPANIAŁĄ PRZYJACIÓŁKĘ LILY I CHŁOPAKA KYLA.



 


HARRY STYLES-  21 LAT. MIESZKA W LONDYNIE.JEST MĘŻCZYZNĄ BEZ JAKICHKOLWIEK SKRUPUŁÓW  I POHAMOWAŃ. NIE WIE CO TO MIŁOŚĆ. TWIERDZIŁ, ŻE ZAPOMNIAŁ O NIEJ, KIEDY ZNALAZŁ MARTWĄ MATKĘ W DOMU.. 
BAWI SIĘ ŻYCIEM ( KOBIETAMI, LUDŹMI, PIENIĘDZMI). LUBI RYZYKO I ADRENALINĘ. CZĘSTO PAKUJE SIĘ W KŁOPOTY. SĄ TEŻ  OSOBY, KTÓRE NIE SĄ MU OBOJĘTNE.. JEGO PRZYJACIELE. PRACUJE W FIRMIE PRZYJACIELA. JEGO HOBBY TO BOKS. 


 



KYLE MECLACHLEN- 19 LAT. MIESZKA W CALIFORNI CHŁOPAK ROSE. JEST POUKŁADANY I ROZWAŻNY. ZAWSZE PATRZY Z GÓRY NA ŻYCIE.. JEGO MARZENIEM JEST ZOSTANIE BIZNESMENEM.. ALE TO W DALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI. PÓKI CO GRA ZE SWOIMI PRZYJACIÓŁMI W ZESPOLE.



LILY COLLINS - 18 LAT.PRZYJACIÓŁKA ROSE. SZALONA I ENERGICZNA.. Z REGUŁY JEST OPTYMISTKĄ. LUBI RYZYKO I ŚWIETNĄ ZABAWĘ. MIESZKA W CALIFORNI

ZAYN 21 LAT I PERRIE 20 LAT - MIESZKAJĄ RAZEM W LONDYNIE.SĄ PRAWDZIWYM WSPARCIEM DLA HAZZY. ZARĘCZENI OD DWÓCH LAT.. PARA JEST WRĘCZ WZORCEM DO NAŚLADOWANIA JEŻELI CHODZI O ZWIĄZKI.. WIEDZĄ JAK SIĘ DOBRZE BAWIĆ I BEZ PROBLEMOWO PODEJMUJĄ WSPÓLNE DECYZJĘ.. 


LIAM PYNE- 22 LAT. MIESZKA W LONDYNIE. JEST POLICJANTEM.. LECZ WSZYSCY UWAŻAJĄ TO ZA POMYŁKĘ. MĘŻCZYZNA PIJE, PLAI, BIERZE NARKOTYKI OD CZASU DO CZASU.. LUBI ŻARTOWAĆ I ŚMIAĆ SIĘ Z BYLE CZEGO. POTRAFI TEŻ BYĆ ZROZUMIAŁY I OPANOWANY.

ASHLEY ELLIES- 36 LAT. MAMA ROSE. JEST WYROZUMIAŁA I OPIEKUŃCZA. KOCHA SWOJE CÓRKI NAJBARDZIEJ W ŚWIECIE. RAZEM PROWADZĄ SPOKOJNE ŻYCIE. ASHLEY JEST JEDNAK WYMAGAJĄCA I KONSEKWENTNA. 


SURI ELLIES - 6 LAT. SIOSTRA ROSE