środa, 25 marca 2015

Rozdział 4

- Ana ktoś po ciebie przyszedł!- krzyczała mama. Ignorowałam to. Chciałam tylko dłużej pospać
- Anastasio ile razy mam mówić!- krzyknęła tak głośno, że nawet poduszka, którą zasłaniałam uszy nie pomagała
- O co ci chodzi?- zapytałam zmęczonym głosem..
- Ktoś do ciebie.. Zresztą ty nie powinnaś być w pracy?- zapytała dosyć poważnie. Spojrzałam na zegarek, szybko przeanalizowałam, że dzisiaj piątek..
-Szlak!- szybko zerwałam się na równe nogi. Nie zdążyłam nawet na poranny prysznic. Wybiegając z pokoju w pidżamie natknęłam się na Chris'a..
- Przepraszam, przepraszam cię bardzo.. 5 minut i jestem gotowa- mówiłam żałosnym głosem. Ten zaśmiał się pod nosem..
- Nic nie szkodzi- odpowiedział. Szybko ubrałam czarne leginsy, białą bluzkę na ramiączkach i jasną katanę. Rozczesałam włosy i umyłam zęby. Pobiegłam sprintem do pokoju po kremową torebkę, włożyłam tam telefon i portfel. Na szyje nałożyłam aparat
- Już, już..- mówiłam nakładając czarne vansy..
- Ana a śniadanie?- doczepiła się mama
- Zjem jak przyjadę. Pa. Kocham cię!- krzyknęłam i szybko pobiegłam do czarnego audi Chrisa..
- Jejku przepraszam cię.. Kompletnie odleciałam- mówiłam zadyszana
- Nie, nic się nie stało.. Naprawdę- mówił dalej
- Chris od następnego tygodnia postaram sobie coś znaleźć bo ty mnie już tak trzeci dzień wozisz.. Nie chcę robić kłopotu..
- Ana nie robisz mi kłopotu. Dobrze wiesz, że mam po drodze
- No dobrze.. Jezu Smith mnie zabije. Za 10 minut powinnam być już gotowa do robienia zdjęć
- Sugerujesz, że mam przyspieszyć?- zapytał unosząc brwi to w dół to w górę
- Tak troszkę tylko- zrobił tak jak poprosiłam. Pół godziny później byłam już na miejscu. Weszłam do środka tak, żeby nie zauważył, że się spóźniłam.. Poszłam na swoje stanowisko, włączyłam komputer, przygotowałam aparat i zawiesiłam plakietkę pracownika..
- Ano masz szczęście! - podbiegła Sofia
- Dlaczego? Gdzie Smith?
- Właśnie cię szuka..Powiedziałam mu, że jesteś w toalecie
- Jejku Sofia dziękuję ci- powiedziałam i uściskałam brunetkę
- Ana!- krzyknął zdenerwowany szef
- Tak?
- Bierzesz aparat, wsiadasz w auto z Sofią i jedziecie do firmy Pana Malika..- rozszerzyłam oczy
- Ale po co?- zapytałam niewinnie
- Dostałyście zlecenie od niego i tyle! Jak on mówi, że macie tam być to macie.. I nie zróbcie mi obciachu. Wierzę w was- powiedział z sztucznym uśmiechem na twarzy..
Wyłączyłam komputer, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłyśmy
- Sofia jak myślisz, po co my tam jedziemy?
- Nie wiem.. Zayn zaczyna mnie denerwować..Zresztą coś ty taka blada jakaś? Taka poczochrana.. - mówiła zerkając na mnie. Spojrzałam w lusterko. Wyglądałam najgorzej w świecie..
- O mój borze- powiedziałam i schowałam lusterko z powrotem do torebki
- Wiesz.. tam może być Styles- zatrzepotała rzęsami
- Nie interesuje mnie to- skłamałam.. Ale od czasu kiedy powiedział, że mam się trzymać z daleka.. nie odezwał się ani razu. Nie napisał ani nic. W sumie nie wiem czego ja się spodziewałam. Prawda jest taka, że on może mieć każdą a ja.. Ja to ja i nie mam zbyt wiele do zaoferowania..
Nasza podróż do firmy dobiegła końca.. Trwało to jakieś dwadzieścia minut. Wysiadłyśmy i weszłyśmy do ogromnego budynku..
W holu podszedł do nas jakiś umięśniony facet w garniturze, z czarną słuchawką w uchu
- W czym mogę pomóc? - zapytał sztucznie
- My do Pana Malika- powiedziała Sofia
- Jakiś dokument? - więc i tak zrobiła. Po zobaczeniu nazwiska ciemnowłosej od razu zrobił się miły i zaprowadził nas do jego biura..
- Proszę uprzejmie- powiedział i otworzył ogromne,drewniane drzwi.. W środku siedziała już Perrie i Harry..
Spojrzał na mnie przelotnie
- No w końcu jesteście- powiedział zadowolony mulat
- Ymm Zayn o co chodzi?- zapytała Sofia
- Wyrwałem was z tej roboty.. ile można robić? Chcemy was zabrać nad morze- powiedział a ja nagle znieruchomiałam..
- Zayn ale ja nie mogę- powiedziałam zmieszana
- Żadne nie możesz.. Jeżeli chodzi o kasę to ja sponsoruję. Weź tylko z domu jakieś rzeczy i tyle..
- A co z pracą?
- Anastasio wyluzuj- dodał Styles. Patrzył na mnie.. Nie odrywał wzroku. Sofia oczywiście w przeciwieństwie do mnie była zadowolona.. Po chwili wtrąciła się Perrie
- Ana ja z tobą pojadę. My już jesteśmy spakowani. Na prawdę nie pożałujesz.. - przekonywała mnie dalej aż w końcu się zgodziłam
- To za jakieś dwie godziny u Zayna- dodała blond włosa. Wyszłyśmy a ja zaczęłam zadawać milion pytań na minutę.. W ciągu drogi do domu wszystko mi wytłumaczyła. Będąc w domu mamie powiedziałam, że szef zrobił nam niespodziewaną  niespodziankę. Poprosiłam ją o troszkę pieniędzy bo wypłatę mam dopiero za tydzień. Pozadawała kilka zbędnych pytań, uściskała mnie i w ekspresowym tępię zajechaliśmy do hotelu Zayna.. Byłam pod ogromnym wrażeniem. To było coś.. Wszystko jak z bajki.. Okazało się, że Sofia bierze ze sobą jeszcze chłopaka. Blondyn o imieniu Niall. Wyszło na to, że tylko ja i Styles zostaliśmy bez pary..
Może i dobrze.. Wszyscy razem w dobrym nastroju pojechaliśmy na lotnisko. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Zayn ma swój samolot
- Szampana?- zapytał kelner w samolocie
- Nie, dziękuję- miałam ochotę napić się chociaż troszkę ale wzrok Harry'ego był tak oczywisty, że się przestraszyłam powiedzieć tak..Nie wiem czemu on tak na mnie działa.. Nie wiem tez czemu cały czas się na mnie gapi.. Czy ja miałam coś na czole? Podczas podróży każdy był zajęty czymś konkretnym tylko nie ja..
Gapiłam się jak głupia w wygaszony telefon. W końcu wstałam i poszłam do toalety. Spojrzałam w swoje nędzne odbicie. Przepłukałam twarz zimną wodą i delikatnie wytarłam ręcznikiem. Wychodząc z toalety zostałam do niej z powrotem wciągnięta
- Anastasio pragnę cię- powiedział Styles przyciskając mnie do ściany
- Harry ja.. - nie zdążyłam nawet dokończyć. Zaczął mnie namiętnie całować. Jego dłonie powędrowały na mój pośladek. Ścisnął i podniósł mnie w górę. Pożądałam go. Pierwszy raz tak bardzo pragnę jakiegokolwiek mężczyzny..
- Gdybyś nie była tak niewinna.. Mam ochotę cię zerżnąć w tej toalecie- patrzył mi głęboko w oczy
- Nie jestem- powiedziałam
-Widzę to w twoich oczach, widzę że się boisz, widzę też że pragniesz mnie, wiem czego chcesz.. - powiedział stanowczo a mnie przeszył dreszczyk..
- Nie będę mógł ci dać tego czego chcesz rozumiesz?
- Czego?- zapytałam marszcząc brwi
- Nie ważne.. To nie miejsce na takie rozmowy. Wyjdź pierwsza- powiedział a ja tak zrobiłam. Dlaczego on musi być tak konfliktowy.. Usiadłam na swoje miejsce.. Perrie spojrzała na mnie dziwnie.. To było coś w stylu : nie rób tego.. Za późno. Ja się chyba zakochałam.  Nie panuję nad tym.. Po chwili na miejsce przyszedł Harry. Już na mnie nie patrzył. Ale nie trwało to długo. W końcu znowu czułam jego wzrok na mnie całej..
- Proszę zapiąć pasy. Lądujemy- powiedziała stewardessa. Wychyliłam lekko głowę. Było już ciemno więc mało co widziałam. Za to piękne, błękitne morze nie dało się nie zauważyć..
- Zayn co to za wyspa w ogóle?- zapytałam w końcu
- Kefalonia!- powiedział z entuzjazmem - pomyślałam dłużej.. Przecież Kefalonia to Grecja.. Nie wierze,że jestem w Greci..
Po wylądowaniu jacyś kolesie wzięli nasze rzeczy i zanieśli do busa. My udaliśmy się do limuzyny. Zayn w ogóle się nie oszczędzał.. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Po drodze widziałam kilka pięknych miejsc i zabytków ale to co zobaczyłam po wyjściu z pojazdu.. To przerosło moje wszelkie oczekiwania.. Ogromna willa tylko dla nas sześciu.. Ustawiona była w bardzo malowniczym miejscu.. Pierwsze co pomyślałam to piękne zdjęcia, które mi uda się tu zrobić,,
Weszliśmy do środka... Ogromny salon, niezliczona ilość alkoholu i jedzenia.. Na górze były sypialnie,, Najśmieszniejsze jest to, że mi i Harry'emu przydzielono jeden pokój. Zayn był z Perrie, Sofia z Niall'em a ja i Harry zostaliśmy jako para singlów...
Wszyscy usiadliśmy w salonie na drewnianych fotelach. Upijaliśmy się szampanem i zajadaliśmy przysmakami Greckimi..
- No Ana.. może wyrwiesz jakiegoś przystojengo Greka- przysiadła się do mnie Perrie. Na jej słowa Harry od razu spojrzał na mnie z miną snajpera. Czyżby on był zazdrosny?
- Oh Perrie.. wątpię w to.. Zobacz tylko na mnie- wciąż narzekałam
- Daj spokój, jesteś piękna.. Jutro pójdziemy z rana na zakupy więc lepiej się wyśpij.. - mówiła bez tchu. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę.. W końcu wszyscy się rozeszli. Miałam zrobić to samo ale nie mogłam w takim pięknym miejscu zasnąć.. Wstałam więc i poszłam na taras, który łączył się z salonem.. Spojrzałam na morze, które było idealnie widać z balkonu.. Zaciągnęłam się świerzym morskim powietrzem..
- Anastasio nie idziesz spać?- usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos..
- Nie mów do mnie Anastasio.. Po porstu mów Ana, jak wszyscy..- byłam już troszkę pijana
- Nie chcę być jak wszyscy- powiedział podchodząc bliżej
- Wiesz jak na mnie działasz.. - ciągnęłam każdą sylabę. Chciałam oprzeć dłonie o jego klatkę piersiową ale nie pozwolił mi na to..
- Nie rozumiem cię.. Raz mnie całujesz, raz mówisz, że mam się trzymać z daleka, później znowu całujesz i mówisz, że chcesz mnie zerżnąć a teraz nie chcesz, żebym cię dotknęła..
- Anastasio nie mogę tego zrobić- mówił poważnie
- Dlaczego?
- Mam swoje powody.. zresztą nie dotknę cię, kiedy jesteś pijana.. - powiedział i odszedł
- A i chodź lepiej spać. Łóżko jest twoje. Ja prześpię się na kanapie w salonie..
- Nie musisz- wtrąciłam
- Owszem muszę- odpowiedział i odszedł. Zrobiłam to samo. W sypialni czekało na mnie ogromne łóżko z białym baldachimem. Duże, puste łóżko. No cóż.. Nie to nie. Idę spać..
   **SEN**
Spacerujemy razem po plaży.. Ja i Harry. Trzymamy się za ręce. Całuje mnie.. Kładziemy się na ciepłym piasku i robimy to.. Dotyka mni a ja Jego.. 
- Kocham cię- mówi przystojniak. Odpowiadam mu tymi samymi słowami.. 


KEFALONIA, GRECJA: 


niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 3

Wstałam leniwie z łóżka. Spojrzałam na zegarek i zaczęłam biegać jak poparzona. Miałam jakieś 20 minut do przyjazdu Stylesa. Umyłam się i ubrałam luźną białą sukienkę w kolorowe wzorki, jasno-niebieską katanę i sandały. Zawiesiłam na ramię kremową torebkę, włożyłam tam najpotrzebniejsze rzeczy. Czyli telefon, papierosy i portfel. Rozczesałam włosy, posmarowałam bladą skórę kremem nawilżającym. W ostateczności zdążyłam jeszcze przejechać kilka razy szczoteczką po rzęsach..
- Ana ktoś do ciebie!- krzyczała mama z korytarza
- Już idę.. To znaczy biegnę
- Witaj Anastasio- powiedział dość poważnie stojąc w moim korytarzu
- Hej- opowiedziałam bardziej na luzie. Wychodząc z domu mama mnie szczypnęła lekko w tyłek. Wiedziałam o co chodzi
- Do zobaczenia Pani Ashley- powiedział i ucałował moją matkę w wierzch dłoni. Było po niej widać, że jest pod wrażeniem. Zastanawiało mnie tylko to dlaczego powiedział do zobaczenia. Czy on coś zamierza?..
Otworzył mi drzwi od pasażera
- Wyglądasz dzisiaj inaczej- mówił skanując mnie wzrokiem
- Inaczej czyli?
- Lepiej. Powinnaś częściej nosić sukienki. Masz piękne nogi- powiedział a ja się zaczerwieniłam. Nie ogarniałam go. Raz mnie obraża a raz prawi komplementy..
- Masz mój aparat?
- Cholera.. - syknął wściekły i nawrócił samochód
- Co się stało? Dlaczego zawróciłeś?
- Zostawiłem go w apartamencie- mówił dalej zdenerwowany
- Ale to nic takiego. Po prostu po niego pojedziemy- mówiłam uspokajającym głosem
- Anastasio nie denerwuj mnie jeszcze bardziej-  widziałam jak zaciskał dłonie na kierownicy. Nic z tego nie rozumiałam. To był tylko aparat a on wyglądał jakby ktoś mu zrobił ogromną krzywdę
- Wysiadaj- nakazał. Zaczynałam się bać. Byłam przy nim bezbronna. Zrobiłam tak. Sam hol zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pojechaliśmy windą na 8 piętro. Od razu znaleźliśmy się w jego mieszkaniu
- To twój dom?- mówiłam
- Apartament- poprawił mnie. Co za różnica?- myślałam. Aparat leżał na czarnej, skórzanej kanapie. Przechwycił go i zawiesił mi na szyi. Poczułam się na chwilę nie zręcznie. Stał strasznie blisko i patrzył w moje oczy. Kiedy podniosłam wzrok zauważyłam jego piękne zielone.. Jeszcze chwila w tej pozycji i nogi mi zmiękną.. Na szczęście przerwał to. Weszliśmy do windy. Staliśmy strasznie blisko siebie pomimo tego, że winda była pusta
- Pieprzyć to- syknął i rzucił się na mnie. To była chyba najpiękniejsza chwila w moim życiu. Przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować.Jego język idealnie współgrał się z moim. To przypominało bitwę nad dominacją. Był napalony. Ja troszeczkę też. Pragnęłam go poznać. Winda zatrzymała się bodajże na 4 piętrze. Weszli do niej jacyś sztywniacy. Byłam strasznie zadyszana. Uśmiechałam się głupio do ściany. W końcu zatrzymaliśmy się w holu i powędrowaliśmy do auta. Dziwnie się teraz czułam siedząc tak koło niego jakby nigdy nic
- Jak skończysz chcę cie zabrać na kawę- powiedział stanowczo
- Kawa.. ymm dobra, nie ma problemu. Z chęcią- powiedziałam uśmiechając się. W radiu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka Eli Goulding- Love me like you do
- Mogę zgłośnić?- zapytałam niepewnie. Spojrzał na mnie przez chwilę i nie mówiąc nic zrobił to za mnie. Mój telefon zaczął niespodziewanie dzwonić. To był Kyle. No pięknie.. Teraz sobie o mnie przypomniał.. A niech się pocałuje w cztery litery..
- Anastasio co się stało? - zapytał widząc chyba po mojej minie, że się zdenerwowałam
- Nie nic.. To tylko problemy z przeszłością- powiedziałam
- Chciałbym o tobie dowiedzieć się więcej- mówił a ja nie wiedziałam co mu na to odpowiedzieć. Jechaliśmy jeszcze przez pół godziny  i byliśmy na miejscu. Harry otworzył mi drzwi
- Na prawdę podobasz mi się w tej sukience- powiedział i przegryzł wargę a ja znowu zrobiłam się czerwona jak burak.. Widziałam jak zaśmiał się pod nosem. Weszliśmy do ogromnego, profesjonalnego studia fotograficznego. To robiło wrażenie. Wszyscy zabiegani jak to w poniedziałek..
- Harry znowu się spóźniłeś!- krzyknął Zayn
- Wiesz, że to było by nie w moim stylu gdybym przyjechał na czas- odpowiedział cwaniacko
- Ano chodź ze mną a ty idź się przebieraj!- nakazał szatyn. Zaprowadził mnie do jakiegoś kolesia. Wyglądał mi na czterdziestolatka
- Panie Smith powierzam Panu moją podopieczną. Anastasie Elles- podałam mu dłoń na przywitanie
- Ano od dziś to jest twój szef. Nie martw się, jesteś w dobrych rękach- zapewnił mnie Zayn. Wierzyłam mu. Ten cały Smith zaprowadził mnie do jakiejś lekko roztargniętej brunetki
- Sofia daj jej plakietkę, oprowadź. pokaż co i jak- nakazał szef
- Hej jestem Sofia- powiedziała miło
- Ana- odpowiedziałam i szłam za nią. Ona cały czas gadała. Buzia się jej nie zamykała. Oprowadziła mnie po całym studiu..
- A tu są garderoby. Zazwyczaj tu nie wchodzimy chyba, że jakiś model się spóźnia.. Tak jak w tym przypadku- powiedziała i otworzyła drzwi. W garderobie stał Styles bez koszulki, w samych spodniach od garnituru
- Sofia! - powiedział a ta się rzuciła na niego. Wydawało się, że znają się ze sobą bardzo dobrze. Próbowałam skupić się na czym innym niż jego nieziemsko piękna klata ale nie mogła. Wzrok sam mi uciekał w jego stronę..
- Anastasio nie ładnie to tak podglądać- powiedział zadziornie brunet
- O już się znacie? Dlaczego mnie to wciąż dziwi- narzekała Sophie. Chwilę później wyszliśmy z garderoby i wróciłyśmy na stanowisko. Sofia wręczyła mi plakietkę pracownika..
- Zaraz, zaraz czyli, że ja tu pracuję?- zapytałam
- Posłuchaj.. Jeżeli Zayn cię polecił to masz już tą pracę. Oni wszyscy są tu zależni od niego, nawet ten gbur Smith- mówiła ciszej
- Gbur? Wydaję się być miły..
- To tylko pozory kochana, gdyby Zayn nie był moim kuzynem miałabym przesrane na amen- śmiała się cicho
- Kuzynem?
- No tak.. Mój tata to jego taty brat rozumiesz?
- Tak.. Sofieee- mówiłam już zmęczona
-Ana na stanowisko!- wydarł się Smith a ja przestraszona dołączyłam do reszty fotografów. Na platformę wszedł Harry. Miał on pozować do zdjęć? Dziwne.. Był strasznie sztywny i poważny..
To dziwne ale patrzył się cały czas na mnie. Mogłam dzięki temu zrobić kilka ciekawych zdjęć.. ale też strasznie się stresowałam

 Kiedy udało mi się zrobić kilka ciekawych ujęć poszłam na swoje stanowisko i wrzuciłam zdjęcia na komputer. Jedno z nich zauważył Smith i był ze mnie na prawdę dumny. Pogratulował mi i powiedział coś w stylu oby tak dalej.. Ucieszyła się bo to był mój pierwszy dzień pracy w tak profesjonalnym studiu i od razu pierwszy sukces na koncie.. Wzięli moje zdjęcie na stronę okładkową. Okazało się, że te wszystkie zdjęcia były do magazynu : garnitury na jesień..
Po ukończonej pracy Harry zgodnie z umową zabrał mnie na kawę do kafejki obok studia. Usiadłam a on na przeciwko mnie. Zamówiliśmy kawę. Bawiłam się ze stresu palcami
- Anstasio jesteś strasznie spięta- powiedział
- To ty tak na mnie działasz- powiedziałam cicho
- Hmmm powiedz mi coś o sobie..
- O mnie? Właściwie nie dużo tego jest. Jestem zwyczajna.. ymm czasami nudna..
- Ja tak nie uważam- zaprotestował
- Ale co do  pierwszego czy drugiego?
- Tego i tego.. Dobrze a twoja rodzina? Powiedz mi coś o niej..
- Więc wychowała mnie mama z babcią i dziadkiem. Jestem z Canady. Od wczoraj mieszkam w Londynie.. Tata zmarł jak byłam mała..
- Miałaś tam przyjaciół?
- A Canadzie? Tak. Miałam przyjaciółkę i chłopaka ale..
- Wybacz Anastasio ale musimy już iść- przerwał mi ni stąd ni zowąd
- Powiedziałam coś nie tak?- mówiłam idąc za nim. Szedł strasznie szybko po ulicy. Stanęliśmy na chwilę w miejscu
- Posłucha, ja nie jestem mężczyzną dla ciebie. Najlepiej będzie jak zostawisz mnie w spokoju.- powiedział stanowczo. Jego reakcja była dziwna. Nie rozumiem go. Najpierw mnie całuje a później karze trzymać się z daleka..
Nawet mnie nie odwiózł do domu. Nakazał zrobić to Sofie. Poczułam się z tego powodu źle..
- I co? Niezłe ciacho z tego Harry'ego nie?- zapytała brunetka
- Tak ale ma dziwny charakter- odpowiedziałam
- On już taki jest. Najlepiej jak nie będziesz się pakowała do jego życia seksualnego jeżeli wiesz co mam na myśli..
- Co dokładnie?
- On się tobą szybko znudzi i wymieni na nowszy model rozumiesz prawda?- powiedziała mi to już druga osoba i to nie byle jaka tylko je go kolejna przyjaciółka. Zayn  w sumie też mnie ostrzegał. Ale to nie moja wina, że go pragnę..
- Wiesz co? W sobotę robimy imprezę u Zayna na chacie. Zabiorę cię ze sobą okej?- szybko zmieniła temat..
- Nie ma sprawy.. - powiedziałam miło. Pogawędziłyśmy jeszcze chwilę i byłyśmy na miejscu. Weszłam do mieszkania. W domu nikogo nie było. Na lodówce była przyczepiona karteczka: Jestem w pracy, jak przyjedziesz odbierz Suri, jest u sąsiadów, obiad masz w mikrofali. Kocham, mama.
Otworzyłam więc mikrofalę a tam frytki. Byłam tak głodna, że zjadłam wszystko..Napiłam się jeszcze herbaty i poszłam po Suri
- Dobry wieczór ja po siostrę- powiedziałam do starszej kobiety
- Oh dobry wieczór. Ona zasnęła ale zaraz zawołam Chrisa i ci pomoże- mówiła miło. W drzwiach stanął przystojny blondyn
- Je, jestem Chris- przywitał się
- Jestem Ana-powiedziałam. Po chwili niósł moją siostrę na rękach. Położył ją delikatnie do łóżka w jej pokoju
- I jak się podoba w Londynie?- zapytał
- Ymm myślałam, że będzie gorzej.. Znalazłam już pracę. Szkoda tylko, że na drugim końcu miasta..
- Chcesz to mogę cię jutro podwieźć. Mam wolne przez tydzień więc żaden problem- zaproponował a ja się ucieszyłam i zgodziłam bo nie miałam ochoty na autobus
- To do jutra- powiedział i ucałował mnie w polik na pożegnanie. Dałam mu swój numer w razie czego. Byłam już zmęczona tym dniem. Z ulgą położyłam się w salonie na kanapie. Włączyłam jakieś kreskówki i z ulgą odleciałam do krainy Morfeusza..


                                                               Sofia Malik- lat 19




Chris Lockwood- lat 20
 






sobota, 21 marca 2015

Rozdział 2

- Ja tylko chciałam zrobić zdjęcia i..
- Nie obchodzi mnie to okej? Ale nie sądzisz, że to co robisz jest dosyć ordynarne?- otworzyłam szeroko japę
- Słyszysz co do ciebie w ogóle mówię dziewczynko?- machał ręką przed moją twarzą..
- Nie jestem dziewczynką okej? I tak poza tym musi Pan chyba zobaczyć co znaczy bycie ordynarnym.. To Pan zachowuje się jak ostatni dupek - mój ton się zmienił, kiedy tak mnie nazwał. Co on sobie myślał? Że ile ja mam lat? 15?
- Chyba Panią uraziłem hm? - on był chamski. Nie wiem czemu tak przystojny facet musi zachowywać się jak świnia.. Większość z nich tak ma..
- Owszem- powiedziałam i ruszyłam przed siebie
- Mała! Nie kręć tak bo drobne mi się skończyły!- krzykną na odwet a ja wystawiłam wysoko w górę środkowego palca nie odwracając się..Słyszałam jak się śmieje.. Bezczelny frajer-myślałam w duchu.
Szłam szybkim krokiem w stronę domu.. Po chwili zauważyłam, że jestem w jakimś nie znanym mi miejscu..
- Nie, nie nie Ano idiotko nie mów, że się zgubiłaś- mówiłam sama do siebie.. Na dworze było już ciemno. Postanowiłam, że jakoś sama sobie poradzę. Nie zadzwonię do mamy. Już słyszę to jej: a nie mówiłam! bla, bla, bla..
Zawróciłam więc ale na marne. Nie powinnam sama tak daleko odchodzić.. Z dala zauważyłam jakiegoś mężczyznę
- Przepraszam!- zawołałam. Kiedy podeszłam bliżej i sprawdziłam jego twarz okazało się, że to ten facet z lotniska, który pomagał mi w niesieniu walizek..
- To ty- powiedziałam
- Co za zbieg okoliczności. Ty tutaj? Jeszcze raz i będę musiał ci postawić drinka- zaśmiałam się na jego komentarz ale szybko spoważniałam
- Mogłabym cię prosić o przysługę? Znowu?
- Jasne. A o co chodzi?- zapytał wysoki szatyn
- Ymm.. Tylko się ze mnie nie śmiej. Dopiero co się wprowadziłam i.. Hmm zgubiłam się- powiedziałam cicho
- Jak to się zgubiłaś?- zaczął się śmiać
- Bawi cię coś?
- Nie, przepraszam. Pomogę ci tylko mam do załatwienia jeszcze bardzo pilną sprawę w biurze. To niedaleko stąd
- No nie wiem- mówiłam niepewnie..
- Bez obaw. Nie masz czego się bać. Czekam tu na swoją kobietę. Nie jestem jednym z Londyńskich, napalonych gości.. - mówił a ja znowu zaczęłam się śmiać
- Palisz? - zapytał wyciągając w moją stronę papierosa
- Ymm, nie dzięki- powiedziałam zaciskając zęby z zimna
- O idzie! Perrie szybciej! - krzyknął w stronę nieziemsko pięknej blondynki
- Już wyrwałeś sobie inną?- zapytała pół żartem
- Jasne.. Poznaj, to jest.. yy właściwie to się nie przedstawiłem- chyba zrobiło mu się głupio
- Jestem Zayn Malik a to moja narzeczona Perrie- powiedział miło
- Anastasia Elles, dla przyjaciół Ana- powiedziałam i podałam im dłonie. Szybko powędrowaliśmy do czarnego audi. Piękne skórzana fotele. Aż miło się siedziało. Było widać, że są przy kasie
- Ano więc co cię tu sprowadza? Nie widziałam cię wcześnie- mówiła Perrie
- Dzisiaj się tu wprowadziłam no i się trochę zgubiłam..
- Halo? Harry gdzie jesteś?... Co kurwa?! Za 10 minut widzę cię z firmie. Mieliśmy zamknąć to spotkanie kretynie!.. Co?.. Nie interesuje mnie to kurwa! - przerwał nam rozmawiający przez telefon Zayn..
- Co on znowu zrobił?- pytała go blond włosa..
- Aj bo to idiota jest! Mówiłem mu dzisiaj z dziesięć razy, że mamy ważne spotkanie ze sponsorem akcji a on jak zwykle gdzie? Na treningu! Rozwalę go kiedyś- powiedział zdenerwowany
- Spokojnie kochanie, już ja sobie z nim porozmawiam
- Ha! Który raz z kolei? Czasami czuję się jak jego ojciec! Ja też lubię czasami wyluzować ale jakieś obowiązki muszą być!- krzyczał..
- Już spokojnie. Ana chyba się nie przestraszyłaś co?
- Nie, nie.. Doskonale to rozumiem.. Z chłopakiem miałam to samo..
- Mylisz się, nikt nie jest taki jak Harry. Pierdolony skurwiel
- Zayn opanuj się!- upkoiła go szybko blond włosa..
Jechaliśmy przez centrum Londynu. Wbrew pozorom Londyn to nie takie złe miasto..
- Jesteśmy- powiedział szatyn. Chciał mi otworzyć drzwi ale byłam szybsza
- Woow- powiedziałam kiedy zobaczyłam ogromny budynek. Był taki nowoczesny
- Co? Robi wrażenie?- zapytał Zayn śmiejąc się z mojej reakcji
- To twoje?- wydukałam
- Po części..- szłam już nic nie mówiąc. Obserwowałam bacznie każdy metr wnętrza budynku. Spojrzałam na swój ubiór. Szara bluza, czarne leginsy... No brawo Ana. Popisałaś się. Wszystkie te kobiety miały bardzo eleganckie, obcisłe, sukienki. Większość z nich to były blondynki. Aż mi się zrobiło głupio bo wyglądałam jak bezdomna..
- Harry idioto! Szybciej!- krzyknął mulat. Odwróciłam się i kiedy go zobaczyłam myślałam, że padnę na zawał.  To ten koleś z parku. Naciągnęłam na czubek głowy kaptur, próbując w ten sposób zakryć twarz. Szedł szybkim krokiem w naszą stronę zapinając w tym samym czasie ostatnie guziki idealnie dopasowanego, do niego garnituru
- Sory Stary. Zupełnie zapomniałem- tłumaczył się zdyszany loczek
- Gówno mnie to obchodzi. Chciałeś kręcić ze mną interes, no to musisz się przyłożyć. Koniec laby..
- Zamknij się bo ci przyłożę- mówił ostrzejszym tonem brunet
- Jak tylko ściągnę garniak.. - i te cwaniackie zachowanie..
- Ano dlaczego tak ucichłaś?- zapytała dosyć głośno Perrie. Bałam się, że idący przede mną .mężczyzna odwróci się. Na szczęście nie zrobił tego.. Może on już mnie nie pamięta..
- To my idziemy na kawę i ciastko a wy w miarę szybko zakończcie to spotkanie- powiedziała blondynka, dała Zayn'owi buziaka i pociągnęła mnie za sobą. Nie mogłam się oczywiście oprzeć i musiałam się odwrócić i spojrzeć na wysokiego, umięśnionego faceta.. Zrobiłam się czerwona kiedy nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Posłał do mnie oczko
- Wszystko w porządku? Jakaś spięta jesteś..- mówiła narzeczona Malika
- Ymm jasne. Potrzebuję kawy- powiedziałam energicznie
- Jasne- odpowiedziała ze śmiechem. Poszłyśmy więc do małej kawiarni, która znajdowała się w firmie
- Przepraszam za mój strój. Nie wiedziałam, że..- mówiłam kiedy tylko zasiadłyśmy
- Nie przejmuj się. Przynajmniej się wyróżniasz. A tak odbiegając od tematu to ktoś tu chyba zrobił na tobie wrażenie.. hmm? - zapytała a ja nie wiedziałam co dopowiedzieć..
- Aaa wiedziałam! Tylko jeżeli mam ci dać dobrą radę to nie pakuj się do życia tego faceta. Wiesz on jest świetny ale nie w związkach. Szybko się tobą znudzi i znajdzie sobie inną..
- Ymm ale ja nie.. To znaczy on mi się nie..
- Ano gubisz się we własnej wypowiedzi, kiedy o nim myślisz
-Mam chłopaka- powiedziałam dla jasności. W sumie to nie wiem czy jesteśmy jeszcze razem ale mam..
- Oj przepraszam ale widziałam twój wzrok na nim. Zagryzałaś nawet wargę- otworzyłam szeroko oczy. Robiłam to niekontrolowanie. Porozmawiałyśmy jeszcze z pół godzinki i chłopacy byli już u naszego boku.
Ten brunet usiadł na wprost mnie. Jak na złość. Czułam, że mnie obserwuje. Podniosłam głowę ku górze
i moje podejrzenia szybko okazały się trafne. Nerwowo przebierałam palcami. Stresowałam się..
- To co? Jedziemy?- przerwał Zayn
- Tak! To znaczy chyba.. ale że teraz?- znowu zaczęłam się gubić i zrobiłam z siebie idiotkę. Przynajmniej ich rozśmieszyłam
- Ano robisz zdjęcia? - zapytał szatyn
- Ymm tak. To znaczy jutro mam rozmowę klasyfikacyjną do ponoć najlepszego studia w Londynie i strasznie się denerwuję..- mówiłam słabo
- Masz tą pracę- powiedział znacząco Zayn
- No nie wiem..
- Ale ja wiem. Przyjedź jutro o 10 rano
- To twoje studio?
- Tak- powiedział z dziwnym uśmieszkiem na twarzy
- A gdzie to dokładnie jest?- mulat chwilę się namyślił i na moje nieszczęście albo szczęście zaproponował Haryy'emu czy jak mu tam, żeby po mnie przyjechał bo to dosyć daleko..Zaczęłam więc protestować:
- Dam radę, dojadę autobusem- mówiłam niezbyt przekonująco
- Twój adres zamieszkania to?- zapytał poważnie loczek. Podałam mu więc dokładne położenie domu. Nie wiem czemu to zrobiłam ale klamka zapadła..
- Hazza jesteś autem?
- Nie, samolotem - zaśmiałam się na jego odpowiedź
- Przepraszam- powiedziałam cicho, kiedy okazało się, że to w cale nie jest takie śmieszne
- Więc zawieziesz naszą koleżankę do domu a ja z Perrie musimy jeszcze coś sprawdzić- blondynka klepnęła go w kolano. Nawet ja wiedziałam o co chodzi
- No dobra to chodźmy- własnie do mnie dotarło to, że ta wypowiedź była skierowana do mnie. Mam z nim jechać sama autem.. Trochę się bałam. Podszedł do wysokiego rand rovera i otworzył mi tylne drzwi.Zmarszczyłam oczy i okrążyłam auto wchodząc na miejsce pasażera. Widziałam jego zdzwiony wyraz twarzy.. Usiadł szybko za kierownicą, zapiął pasy i odpalił samochód. Robiąc te wszystkie czynności swój wzrok cały czas miał na mnie.. Czułam się zakłopotana bo nie wiedziałam co robić. Nigdy wcześnie przy żadnym facecie tak się stresowałam. Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Był strasznie poważny. Obserwowałam każdy centymetr jego twarzy. Był idealny
- zaczynasz mnie niepokoić- powiedział z chrypką w głosie
- dlaczego?
- patrzysz na mnie przez jakieś ostatnie piętnaście minut bez przerwy- powiedział parkując przed moim domem
- ja tylko..
- jestem Harry Styles
- Anastasia  Elles - powiedziałam uśmiechając się delikatnie
- piękne imię - powiedział a ja się zawiesiłam
- jesteś śmieszna- zaczął się śmiać..
- masz zamiar przesiedzieć w moim aucie całą noc? - zapytał znowu chamsko
- do widzenia Harry- powiedziałam i wyszłam. Szybkim krokiem weszłam do mieszkania
- Ano martwiłam się! Gdzieś ty była?!
- Właśnie załatwiłam sobie pracę- powiedziałam zadowolona
- A ty co tak ucieszona? Poznałaś kogoś?- zapytała podekscytowana mama
- Mamooo daj spokój- mówiłam znudzona
- Faceta?
- dobranoc mamo! - powiedziałam głośniej i poszłam się umyć. Ubrałam na siebie krótką pidżamę w białą koronkę i zaryłam się pod kołdrę. W sumie tu nie jest tak źle-mówiłam sama do siebie
Mój telefon zaczął wibrować. To był sms. Nieznany numer
- Anastasio zostawiłaś swój aparat. Nie martw się. Jutro ci go przywiozę/ Stylles - uśmiechnęłam się jak głupia do telefonu. Zachowywałam się jak zakochana 12-latka.. Długo zmagałam się ze znalezieniem sobie odpowiedniej pozycji do spania.. W końcu mi się udało..