sobota, 21 marca 2015

Rozdział 2

- Ja tylko chciałam zrobić zdjęcia i..
- Nie obchodzi mnie to okej? Ale nie sądzisz, że to co robisz jest dosyć ordynarne?- otworzyłam szeroko japę
- Słyszysz co do ciebie w ogóle mówię dziewczynko?- machał ręką przed moją twarzą..
- Nie jestem dziewczynką okej? I tak poza tym musi Pan chyba zobaczyć co znaczy bycie ordynarnym.. To Pan zachowuje się jak ostatni dupek - mój ton się zmienił, kiedy tak mnie nazwał. Co on sobie myślał? Że ile ja mam lat? 15?
- Chyba Panią uraziłem hm? - on był chamski. Nie wiem czemu tak przystojny facet musi zachowywać się jak świnia.. Większość z nich tak ma..
- Owszem- powiedziałam i ruszyłam przed siebie
- Mała! Nie kręć tak bo drobne mi się skończyły!- krzykną na odwet a ja wystawiłam wysoko w górę środkowego palca nie odwracając się..Słyszałam jak się śmieje.. Bezczelny frajer-myślałam w duchu.
Szłam szybkim krokiem w stronę domu.. Po chwili zauważyłam, że jestem w jakimś nie znanym mi miejscu..
- Nie, nie nie Ano idiotko nie mów, że się zgubiłaś- mówiłam sama do siebie.. Na dworze było już ciemno. Postanowiłam, że jakoś sama sobie poradzę. Nie zadzwonię do mamy. Już słyszę to jej: a nie mówiłam! bla, bla, bla..
Zawróciłam więc ale na marne. Nie powinnam sama tak daleko odchodzić.. Z dala zauważyłam jakiegoś mężczyznę
- Przepraszam!- zawołałam. Kiedy podeszłam bliżej i sprawdziłam jego twarz okazało się, że to ten facet z lotniska, który pomagał mi w niesieniu walizek..
- To ty- powiedziałam
- Co za zbieg okoliczności. Ty tutaj? Jeszcze raz i będę musiał ci postawić drinka- zaśmiałam się na jego komentarz ale szybko spoważniałam
- Mogłabym cię prosić o przysługę? Znowu?
- Jasne. A o co chodzi?- zapytał wysoki szatyn
- Ymm.. Tylko się ze mnie nie śmiej. Dopiero co się wprowadziłam i.. Hmm zgubiłam się- powiedziałam cicho
- Jak to się zgubiłaś?- zaczął się śmiać
- Bawi cię coś?
- Nie, przepraszam. Pomogę ci tylko mam do załatwienia jeszcze bardzo pilną sprawę w biurze. To niedaleko stąd
- No nie wiem- mówiłam niepewnie..
- Bez obaw. Nie masz czego się bać. Czekam tu na swoją kobietę. Nie jestem jednym z Londyńskich, napalonych gości.. - mówił a ja znowu zaczęłam się śmiać
- Palisz? - zapytał wyciągając w moją stronę papierosa
- Ymm, nie dzięki- powiedziałam zaciskając zęby z zimna
- O idzie! Perrie szybciej! - krzyknął w stronę nieziemsko pięknej blondynki
- Już wyrwałeś sobie inną?- zapytała pół żartem
- Jasne.. Poznaj, to jest.. yy właściwie to się nie przedstawiłem- chyba zrobiło mu się głupio
- Jestem Zayn Malik a to moja narzeczona Perrie- powiedział miło
- Anastasia Elles, dla przyjaciół Ana- powiedziałam i podałam im dłonie. Szybko powędrowaliśmy do czarnego audi. Piękne skórzana fotele. Aż miło się siedziało. Było widać, że są przy kasie
- Ano więc co cię tu sprowadza? Nie widziałam cię wcześnie- mówiła Perrie
- Dzisiaj się tu wprowadziłam no i się trochę zgubiłam..
- Halo? Harry gdzie jesteś?... Co kurwa?! Za 10 minut widzę cię z firmie. Mieliśmy zamknąć to spotkanie kretynie!.. Co?.. Nie interesuje mnie to kurwa! - przerwał nam rozmawiający przez telefon Zayn..
- Co on znowu zrobił?- pytała go blond włosa..
- Aj bo to idiota jest! Mówiłem mu dzisiaj z dziesięć razy, że mamy ważne spotkanie ze sponsorem akcji a on jak zwykle gdzie? Na treningu! Rozwalę go kiedyś- powiedział zdenerwowany
- Spokojnie kochanie, już ja sobie z nim porozmawiam
- Ha! Który raz z kolei? Czasami czuję się jak jego ojciec! Ja też lubię czasami wyluzować ale jakieś obowiązki muszą być!- krzyczał..
- Już spokojnie. Ana chyba się nie przestraszyłaś co?
- Nie, nie.. Doskonale to rozumiem.. Z chłopakiem miałam to samo..
- Mylisz się, nikt nie jest taki jak Harry. Pierdolony skurwiel
- Zayn opanuj się!- upkoiła go szybko blond włosa..
Jechaliśmy przez centrum Londynu. Wbrew pozorom Londyn to nie takie złe miasto..
- Jesteśmy- powiedział szatyn. Chciał mi otworzyć drzwi ale byłam szybsza
- Woow- powiedziałam kiedy zobaczyłam ogromny budynek. Był taki nowoczesny
- Co? Robi wrażenie?- zapytał Zayn śmiejąc się z mojej reakcji
- To twoje?- wydukałam
- Po części..- szłam już nic nie mówiąc. Obserwowałam bacznie każdy metr wnętrza budynku. Spojrzałam na swój ubiór. Szara bluza, czarne leginsy... No brawo Ana. Popisałaś się. Wszystkie te kobiety miały bardzo eleganckie, obcisłe, sukienki. Większość z nich to były blondynki. Aż mi się zrobiło głupio bo wyglądałam jak bezdomna..
- Harry idioto! Szybciej!- krzyknął mulat. Odwróciłam się i kiedy go zobaczyłam myślałam, że padnę na zawał.  To ten koleś z parku. Naciągnęłam na czubek głowy kaptur, próbując w ten sposób zakryć twarz. Szedł szybkim krokiem w naszą stronę zapinając w tym samym czasie ostatnie guziki idealnie dopasowanego, do niego garnituru
- Sory Stary. Zupełnie zapomniałem- tłumaczył się zdyszany loczek
- Gówno mnie to obchodzi. Chciałeś kręcić ze mną interes, no to musisz się przyłożyć. Koniec laby..
- Zamknij się bo ci przyłożę- mówił ostrzejszym tonem brunet
- Jak tylko ściągnę garniak.. - i te cwaniackie zachowanie..
- Ano dlaczego tak ucichłaś?- zapytała dosyć głośno Perrie. Bałam się, że idący przede mną .mężczyzna odwróci się. Na szczęście nie zrobił tego.. Może on już mnie nie pamięta..
- To my idziemy na kawę i ciastko a wy w miarę szybko zakończcie to spotkanie- powiedziała blondynka, dała Zayn'owi buziaka i pociągnęła mnie za sobą. Nie mogłam się oczywiście oprzeć i musiałam się odwrócić i spojrzeć na wysokiego, umięśnionego faceta.. Zrobiłam się czerwona kiedy nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Posłał do mnie oczko
- Wszystko w porządku? Jakaś spięta jesteś..- mówiła narzeczona Malika
- Ymm jasne. Potrzebuję kawy- powiedziałam energicznie
- Jasne- odpowiedziała ze śmiechem. Poszłyśmy więc do małej kawiarni, która znajdowała się w firmie
- Przepraszam za mój strój. Nie wiedziałam, że..- mówiłam kiedy tylko zasiadłyśmy
- Nie przejmuj się. Przynajmniej się wyróżniasz. A tak odbiegając od tematu to ktoś tu chyba zrobił na tobie wrażenie.. hmm? - zapytała a ja nie wiedziałam co dopowiedzieć..
- Aaa wiedziałam! Tylko jeżeli mam ci dać dobrą radę to nie pakuj się do życia tego faceta. Wiesz on jest świetny ale nie w związkach. Szybko się tobą znudzi i znajdzie sobie inną..
- Ymm ale ja nie.. To znaczy on mi się nie..
- Ano gubisz się we własnej wypowiedzi, kiedy o nim myślisz
-Mam chłopaka- powiedziałam dla jasności. W sumie to nie wiem czy jesteśmy jeszcze razem ale mam..
- Oj przepraszam ale widziałam twój wzrok na nim. Zagryzałaś nawet wargę- otworzyłam szeroko oczy. Robiłam to niekontrolowanie. Porozmawiałyśmy jeszcze z pół godzinki i chłopacy byli już u naszego boku.
Ten brunet usiadł na wprost mnie. Jak na złość. Czułam, że mnie obserwuje. Podniosłam głowę ku górze
i moje podejrzenia szybko okazały się trafne. Nerwowo przebierałam palcami. Stresowałam się..
- To co? Jedziemy?- przerwał Zayn
- Tak! To znaczy chyba.. ale że teraz?- znowu zaczęłam się gubić i zrobiłam z siebie idiotkę. Przynajmniej ich rozśmieszyłam
- Ano robisz zdjęcia? - zapytał szatyn
- Ymm tak. To znaczy jutro mam rozmowę klasyfikacyjną do ponoć najlepszego studia w Londynie i strasznie się denerwuję..- mówiłam słabo
- Masz tą pracę- powiedział znacząco Zayn
- No nie wiem..
- Ale ja wiem. Przyjedź jutro o 10 rano
- To twoje studio?
- Tak- powiedział z dziwnym uśmieszkiem na twarzy
- A gdzie to dokładnie jest?- mulat chwilę się namyślił i na moje nieszczęście albo szczęście zaproponował Haryy'emu czy jak mu tam, żeby po mnie przyjechał bo to dosyć daleko..Zaczęłam więc protestować:
- Dam radę, dojadę autobusem- mówiłam niezbyt przekonująco
- Twój adres zamieszkania to?- zapytał poważnie loczek. Podałam mu więc dokładne położenie domu. Nie wiem czemu to zrobiłam ale klamka zapadła..
- Hazza jesteś autem?
- Nie, samolotem - zaśmiałam się na jego odpowiedź
- Przepraszam- powiedziałam cicho, kiedy okazało się, że to w cale nie jest takie śmieszne
- Więc zawieziesz naszą koleżankę do domu a ja z Perrie musimy jeszcze coś sprawdzić- blondynka klepnęła go w kolano. Nawet ja wiedziałam o co chodzi
- No dobra to chodźmy- własnie do mnie dotarło to, że ta wypowiedź była skierowana do mnie. Mam z nim jechać sama autem.. Trochę się bałam. Podszedł do wysokiego rand rovera i otworzył mi tylne drzwi.Zmarszczyłam oczy i okrążyłam auto wchodząc na miejsce pasażera. Widziałam jego zdzwiony wyraz twarzy.. Usiadł szybko za kierownicą, zapiął pasy i odpalił samochód. Robiąc te wszystkie czynności swój wzrok cały czas miał na mnie.. Czułam się zakłopotana bo nie wiedziałam co robić. Nigdy wcześnie przy żadnym facecie tak się stresowałam. Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Był strasznie poważny. Obserwowałam każdy centymetr jego twarzy. Był idealny
- zaczynasz mnie niepokoić- powiedział z chrypką w głosie
- dlaczego?
- patrzysz na mnie przez jakieś ostatnie piętnaście minut bez przerwy- powiedział parkując przed moim domem
- ja tylko..
- jestem Harry Styles
- Anastasia  Elles - powiedziałam uśmiechając się delikatnie
- piękne imię - powiedział a ja się zawiesiłam
- jesteś śmieszna- zaczął się śmiać..
- masz zamiar przesiedzieć w moim aucie całą noc? - zapytał znowu chamsko
- do widzenia Harry- powiedziałam i wyszłam. Szybkim krokiem weszłam do mieszkania
- Ano martwiłam się! Gdzieś ty była?!
- Właśnie załatwiłam sobie pracę- powiedziałam zadowolona
- A ty co tak ucieszona? Poznałaś kogoś?- zapytała podekscytowana mama
- Mamooo daj spokój- mówiłam znudzona
- Faceta?
- dobranoc mamo! - powiedziałam głośniej i poszłam się umyć. Ubrałam na siebie krótką pidżamę w białą koronkę i zaryłam się pod kołdrę. W sumie tu nie jest tak źle-mówiłam sama do siebie
Mój telefon zaczął wibrować. To był sms. Nieznany numer
- Anastasio zostawiłaś swój aparat. Nie martw się. Jutro ci go przywiozę/ Stylles - uśmiechnęłam się jak głupia do telefonu. Zachowywałam się jak zakochana 12-latka.. Długo zmagałam się ze znalezieniem sobie odpowiedniej pozycji do spania.. W końcu mi się udało.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz